Kosmetyki przeciwzmarszczkowe
Niecałe pięć lat temu ukończyłam szkołę policealną Technik Usług Kosmetycznych (tak jestem z zawodu między innymi
kosmetyczką). Zajęcia odbywały się w weekendy, w tygodniu dodatkowo
studiowałam i pracowałam. Przyznam się szczerze, że brak praktyki w tym
zawodzie spowodował, że naprawdę niewiele pamiętam z tej nauki. Ale świadectwo
ukończenia szkoły zostało.
Miałam
bardzo mądrą i oczywiście przepiękną Panią Wychowawczynie, której dwa zdania
pamiętam do dziś. Były to bardzo cenne rady na całe kobiece życie:
1.
Pamiętaj,
aby dobrze się zakonserwować
używaj kremów PRZECIWzmarszczkowych,
aby ZAPOBIEGAĆ ich powstawaniu, a nie leczyć już powstałe, bo w tą stronę to
nie działa.
2.
Zakrywaj
swoje mankamenty, podkreśl atuty
nie stosuj za mocnego
makijażu - on zawsze dodaje lat : postaw
na naturę i świeży wygląd.
Dzisiaj
chciałam nawiązać do pierwszej złotej rady. Akurat tak się składa, że dzisiaj
mam urodziny, a ze z świadomością walki, jaką będę musiała stoczyć z naturą i
czasem, żyłam już kilka lat. Z racji tego, że bliżej mi już do 30 niż 20,
postanowiłam zatroszczyć się o swoją cerę, aby faktycznie możliwie jak
najlepiej się zakonserwować. W końcu to inwestycja na lata, nie?
Wybór
padł na produkt profesjonalnej firmy Bielenda oraz Farmona. Nie przypadkowo zdecydowałam
się na te kosemtyki – pracowałam na nich na zajęciach z pracowni kosmetycznej i
pamiętałam, że przepiękna Pani Wychowawczyni, oceniała je pozytywnie. Jakość
szła w parze z ceną.
Cena
też tu była ważną wypadkową, za cały zestaw 3 produktów do pielęgnacji twarzy zapłaciłam
około 150 złotych. Aktualnie to jeszcze zdecydowanie nie czas w moim życiu, aby
płacić taką sumę za jeden produkt, a może nawet pół ;)
Pierwszy
produkt to krem pod oczy i na powieki z filtrem 15. Nie mam co ukrywać, że w wokół
oczu czas leci szybciej i widać to na pierwszy rzut oka. Idealnie nadający się na moje cienie i
popuchnięte powieki. Łagodzi doskonale
te objawy oraz całą swoją mocą walczy ze zmarszczkami. Efekt? Tak jakby czas
nagle zwolnił.
O
profesjonalnym serum marzyłam od dawna. Z
zajęć wyrywkowo zapamiętałam też stwierdzenie „bomba składnikowa, którą ładujemy
pod krem”. Decyzja zapadła na Bielendę z roślinnymi komórkami macierzystymi –
nazwa budzi nadzieję. Po pierwszych kilku użyciach mogę na razie tylko stwierdzić,
że cera dostała ładnego koloru i poprawiła się jej elastyczność.
Aby
odpowiednio ładować bombę, potrzebowałam kremu. Zdecydowałam się na tą samą
firmę i serię – Bielenda krem odmładzający do twarzy z roślinnymi komórkami macierzystymi.
Mam nadzieję, że popracuje wspólnie ze mną nad jędrnością i elastycznością
mojej twarzy. W końcu olejek arganowy i
kwas hialuronowy zobowiązują produkt do sukcesu.
Krem
nakładam codziennie przed spaniem. Jego konsystencja, nie nadaje się pod makijaż, ale na noc relaks jest idealny ;)
Tak więc na koniec dziewczyny, pamiętajcie, że nawet
gdy mamy dwadzieścia kilka lat warto już zacząć myśleć o swojej konserwacji.
Łatwiej zapobiegać (zmarszczkom) niż leczyć, prawda?
Mój makijaż na co dzień to jedynie podkład, który zakrywa niedoskonałości (chociaż moja cera ostatnio wygląda lepiej niż zwykle) :) do tego tusz i minimalna kreska na linii wodnej oka :) super post!
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę na oczy :)
OdpowiedzUsuńJa studiuję kosmetologię i nasza prowadząca zajęcia też poleca Bielendę Professional. Jeden krem tej firmy kupiłam kiedyś mamie i była zadowolona :)
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo prawda, ja po wykorzystaniu obecnych kosmetyków na 1000% zaopatrzę w profesjonalne konserwatory :D
OdpowiedzUsuńProdukty Bielendy są bardzo intrygujące :-)
OdpowiedzUsuńTej serii z bielenda jeszcze nie testowałam.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba określenie "konserwacja" :D Jak myślisz, w jakim wieku mniej więcej powinno się zacząć stosować takie kremy? :)
OdpowiedzUsuńA co do drugiej rady, to przyznam szczerze, że ja właśnie bardzo często stosuję mocny makijaż (przede wszystkim ciemną szminkę), żeby dodać sobie trochę powagi - podobno wyglądam bardzo dziecinnie :D
Potwierdzam, że na nabyte już zmarszczki kremy przeciwzmarszczkowe nie działają. Nie łudźmy się. Dla mnie najbardziej istotna kwestia to nawilżanie i na tym się skupiam.
OdpowiedzUsuńJestem zakochaną fanką kosmetyków Bielenda <3
OdpowiedzUsuńŚwięta racja - lepiej zapobiegać, niż później korygować! :-) Wybrałaś bardzo interesujące produkty, cieszę się, że tak dobrze się sprawdzają :-)
OdpowiedzUsuń