Bransoletki Cartier Love
23
Moda
Wybaczcie, ale mam problemy
z czasem. Nie wiem czy to tylko moje zegarki tak pędzą, czy Wasz też? Ostatni
tydzień miałam kompletnie wycięty z życia. Pełno obowiązków, zero przyjemności,
tylko praca, nauka i sen.
Dziś mam pierwszy, od bardzo dawna, dzień wolny. W najbliższym czasie nie przewiduję żadnych
postojów, notki będą się pojawiać , tak jak wcześniej, co 2-3 dni. Sama się stęskniłam za
pisaniem, daje mi to dużo radości ;). W całym tym szalonym zamieszaniu,
nawet nie wiem, w którym dniu pierwszy raz na moim blogu wyświetliło się 100 000
odsłon! Wow!
Dzisiaj o czym?
O luksusie
z najwyższej półki!
A co tam, rozmarzmy się i powzdychajmy z zachwytu do
bransoletek Cartiera LOVE;)
Pierwsza bransoletka z
serii Cartier Love powstała w 1969, do dziś jest nie tylko symbolem najpotężniejszej
firmy jubilerskiej, ale także ludzi kochających luksus.
W przeciwieństwie do
tradycyjnych bransoletek, tą kupujemy w pakiecie z – uwaga – małym śrubokrętem.
Dlaczego LOVE (miłość)? Odpowiedź jest dość zaskakująca, po pierwsze, bransoletka nawiązuje
do średniowiecznego pasa cnoty, a po drugie, śrubokręt jest wykonany w formie
zawieszki, idealnie pasującej do męskiej osobowości.
Reasumując, może nam ją ściągnąć
tylko ten Pan, który podarował ;)
![]() |
Cena tej bransoletki przekracza 6,000 dolarów... |
![]() |
www.cartier.com |
Poza tym, taki system
zamykania pełni kilka fajnych funkcji: dzięki niemu bransoletka nie jest za
szeroka, nie spada z ręki, nie jest nam w stanie nikt jej ściągnąć, a my możemy
spokojnie w niej spacerować, bo nie ma szans, aby ją zgubić.
![]() |
Zdjęcia pochodzą ze strony : www.pinterest.com |
Ile wyświetleń, wow, gratulacje :) Ale te bransoletki są boskie ^^
OdpowiedzUsuńśliczności
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam,że coś takiego istnieje ;) Fajny pomysł i bransoletka również
OdpowiedzUsuńpiękne są, szkoda tylko, że aż taka cena ;)
OdpowiedzUsuńcałkiem fajne, ale to bazuje chyba bardziej na marce i modzie, bo rzeczywistości raczej nie powinna być az tak droga:p
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się z srebrna (choć pewnie wcale nie srebrna, tylko z białego złota) z fioletowymi i niebieskimi kryształkami :) Ogólnie rzecz biorąc - bardzo fajny pomysł! :)
OdpowiedzUsuńŚliczne są :))
OdpowiedzUsuńNiezłe są :D
OdpowiedzUsuńPiekne sa :) Gratuluje ilosci odslon :)
OdpowiedzUsuńPrzerażające! To, że ściągnąć może tylko ten, kto podarował. Mnie musiałby ją przykręcać ileś razy dziennie, więc... jednak podziękuję! ;-D
OdpowiedzUsuńPiękne bransoletki. Cena zabija ;)
OdpowiedzUsuńzachwycają:))!
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł z tym zakładaniem i ściąganiem ;) No i masz rację, są piękne :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę ładne.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tych bransoletkach. Wyglądają przepięknie!
OdpowiedzUsuńDwa pierwsze modele wyglądają cudnie:) Jak wygram w totka to sobie taką sprawię;P
OdpowiedzUsuńKlasyka ponad wszystko :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twój blog :D
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, nigdy nie słyszałam o tych bransoletkach... A urzekły mnie swoją prostotą.
Dodatkowo genialny patent ze śrubokrętem :D Chociaż wolałabym mieć go w swoich zasobach niż pozwolić trzymać go facetowi (zapewnie zgubiłby go po kilku dniach).
Ładne są ale nie lubię takich "metalowych" bransoletek ;)
OdpowiedzUsuńJakoś tak średnio mnie przekonują
OdpowiedzUsuńWspaniale się prezentują... I ten pomysł ze śrubokrętem... Szkoda tylko, że marka tyle kosztuje :P
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award! :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na moim blogu:
http://martusiowykuferek.blogspot.com/2014/01/tag-liebster-blog-award.html
Niebezpieczna w użyciu !! w przypadku zgniecenia nie odepniesz ani nie rozerwiesz , nie zdejmiesz z nadgarstka pełnego tętnic- kiedyś podobnym banglem srebrnym i cieńszym zachaczyłam z siłą o wieszak w łazience - masakra .Do dziś mam ślad - łańcuszek by się rozerwał zapewne.
OdpowiedzUsuń