Audrey i jej codzienność


Cześć Dziewczyny,

         Pisząc niedawno post o domu Monroe, wiedziałam, że musi powstać kolejny post tego typu, tym razem o Audrey Hepburn. Jest dla mnie ogromny źródłem inspiracji, kocham jej styl i klasę. Była kobietą pełną wdzięku, elegancji, ale także dziewczęcej niewinności.  


         Spędzając dzisiaj chwilkę z nią w jej czterech kątach, możemy zauważyć, że w przeciwieństwie do Monroe, która zawsze w swoim domu pozowała przy książkach, Audrey w domu ZAWSZE BYŁA SOBĄ . Mieszkała w Szwajcarii przez wiele lat. Jej dom był dla niej najważniejszy – dzieliła go z najbliższymi osobami – synem i partnerem.   


         Uwielbiała ogród, chętnie przy nim pracowała. Kochała różowe kwiaty. Miała przepiękną werandę, na której piła popołudniową kawę. Nie mogło oczywiście także zabraknąć huśtawki.
      Audrey kochała zwierzęta, w swoim domu miała sarnę o imieniu Pippin (przyjrzyjcie się zdjęciom ;)) i psa. Oprócz tego uwielbiała jeździć na rowerze po pobliskich wsiach w Szwajcarii. Każdy dzień starała się przeżyć aktywnie. ;)


         W wolnej chwili Audrey chętnie słuchała muzyki. Uwielbiała śpiewać i tańczyć.  Gdy urodził się jej syn, bez zastanowienia oddała się macierzyństwu. Przez cztery lata nie nagrała ani jednego filmu.
   W domu uwielbiała czuć się komfortowo i wygodnie. Większą cześć swojego wolnego czasu spędzała - uwaga- na podłodze!  Tak, tak, taka była nasza Audrey <3  


Lina

24 komentarze:

  1. Kocham ją! Bardzo ciekawy post, nigdy wcześniej nie miałam okazji poczytać o jej domu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. piękna i piękną córeczkę urodziła :) cudo <3

    racja ma styl i klasę

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ją lubię. A ta sarenka jest przesłodka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. o sarence jako zwierzątku domowym jeszcze nie słyszałam ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy post, nie sądziła że mnie zainteresuje a jednak :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja też ja bardzo cenię zaraz z ciekawości zaglądam na post o Monroe:)

    OdpowiedzUsuń
  7. O, nie wiedziałam wielu faktów o tej aktorce jak widać!
    Podziwiam ją, szczególnie jej urodę, że mimo tak chłopięcego uczesania potrafiła być tak nieziemsko kobieca. wielowiekowa ikona!

    OdpowiedzUsuń
  8. Robisz super posty. Jestem pod wrażeniem! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. tyle się o niej słyszy, a ja nawet nie widziałam, że miała synka

    OdpowiedzUsuń
  10. Jedna z najpiękniejszych kobiet. Świetny post :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam Audrey ;) Jest bardzo inspirującą ikoną :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo lubię tego typu posty :) O sarence nie wiedziałam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Love her <3

    Don´t forget to enter the GIVEAWAY on:

    www.the-goldensoul.blogspot.com

    XOXO,
    Inês

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam Audrey:)Prawdziwa kobieta z klasą... Za to Monroe nie cierpię:/

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetna notka :)

    Często inspiruję się Audrey :) Miała w sobie to COŚ :)

    Buziaki
    xo xo xo xo xo

    OdpowiedzUsuń
  16. Audrey jest świetna, podziwiam tę kobietę!

    OdpowiedzUsuń
  17. przyznam, że nie znałam wątków z jej prywatnego życia, ale widać , że była stabilną osobowością, która umiała znaleźć w życiu równowagę, i do tego taka piękna

    OdpowiedzUsuń
  18. odzwierciedlenie kobiecego piękna i przyznam, że bardzo inspirująca jest jej osoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Z tą podłogą mam tak samo :) Lepiej mi się na niej siedzi niż na fotelu :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Audrey była śliczną i niesamowitą kobietą ;)

    W wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo fajny post :)
    Miłego weekendu,
    DaisyLine

    OdpowiedzUsuń