Jak prostować włosy, aby ich nie zniszczyć?


            O tym jak bardzo prostownica jest bee i fuj czytałam już milion razy. Doskonale wiem, że prawdziwe włosomaniaczki pewnie zjadłyby mnie ze złości, ale cóż zaryzykuję i napisze co ja sądzę o tym, jak prostownice niszczą włosy ;)

Blondynka robiła zdjęcia..

            Nie wyobrażam sobie życia bez tego cudownego żelazka. Próbowałam odłożyć prostownice raz na zawsze w kąt. Przez pół roku walczyłam o to, aby jakoś wyglądać w swoich naturalnych niezgrabnych falach. Jednak w pewnym momencie powiedziałam dość!

 Ja, w moich włosach, muszę czuć się pewnie i ładnie.
Co z tego, że będą zdrowe, jak i tak uroku mi nie dodadzą? ;)


            Dlatego, przegrzebałam Internet, przeszukałam informacji w książkach (jak dobrze, że istnieje Empik i nie musiałam ich wszystkich kupować) i dziś już wiem, że możemy prostować włosy, bez ryzyka ich zniszczenie, o ile zastosujemy się do kilku prostych zasadach ;) 

Jaga Hupało w swojej książce zwraca uwagę na to, jak ważne jest aby płytki
naszej prostownicy były przynajmniej ceramiczne. 




Czynności jakie wykonuję przy swoim prostowaniu włosów:

1.  Nigdy przenigdy nie prostuję mokrych i wilgotnych włosów,

2. Po każdym myciu włosów nakładam dosłownie kilka kropelek olejku na same końce,

3. Prostownicę nastawiam na najmniejsza możliwą temperaturę 150 stopni,

4. Rozdzielam włosy na trzy poziome części , dwie górne spinam do góry,

5. Nakłam serum termoochrone
(moje ulubione jest to z firmy Marion, aplikuję go 4 cm od nasady włosów, dokładnie smarując pasmo, po nałożeniu włosy są zlepione i wydaja się bardzo tłuste - tak ma być ;)) 

5. Rozczesuje pasma bardzo dokładnie kilka razy,

6. Przy ostatnim czesaniu, zaraz za szczotką, przykładam prostownice i bardzo powoli zjeżdżam do dołu.  Nigdy nie powtarzam i nie prostuje dwa razy tego samego kosmyka włosów! Dzięki temu minimalizuję ryzyko spalenia włosów ;)

7. … i tak całą głowę ;)

8. Na koniec nakładam biosilk i gotowe! ;)

9. Kolejne prostowanie odbywa się u mnie za dwa dni, nie szybciej!


Włosy, już prawie za łopatki, prostuję w 10 minut ;) 
Są zdrowe, błyszczące i co najważniejsze – czuję się w nich cudownie ;)

A oto moi pomocnicy, od tego najmniejszego do największego ;)


Czy ktoś tu jeszcze prostuję włosy? ;) 
Lina 

20 komentarzy:

  1. Lina, najważniejsze, żebyś się dobrze czuła w swojej fryzurze, to włosy są dla nas nie odwrotnie :-) przechodziłam szał początków włosomaniactwa, gdzie suszarka i prostownica były dla mnie złem ostatecznym, teraz mi przeszło ;-) Jak mam ważniejsze wyjście i się spieszę, to bez wyrzutów sumienia po nie sięgam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam taki okres, że unikałam jak ognia :)

      Usuń
  2. Też mam prostownicę Remingtona, ale bardzo rzadko ją używam, bo boję się zniszczyć włosy, a poza tym nie mogę sobie sama z nimi poradzić. Mam bardzo kręcone włosy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś namiętnie używałam prostownicy, co kilka dni, ale odkąd mam ombre, które o wiele ładniej wygląda na falowanych włosach ,to powiedziałam DOŚĆ! Obecnie moja prostownica leży gdzieś na dnie szuflady i korzystam z niej tylko na jakieś większe wyjścia:) Mam od niej DETOX, ale pewnie na jesień do niej wrócę ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. mam podobną prostownicę z tej samej firmy :) uważam że mają świetne prostownice, suszarki i lokówki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bardzo rzadko prostuję włosy :-) W liceum robiłam to nałogowo - codziennie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Na szczęście nie muszę korzystać z prostownicy. Ale to chyba jeden z niewielu plusów prostych włosów :)

    OdpowiedzUsuń
  7. mi włosy leciutko się falują, kiedyś często je prostowałam, ale się od tego odzwyczaiłam i dobrze czuję się w takich włosach, jakie mam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam kiedyś okres nałogowego prostowania, ale przeszła mi mania prostych włosów (nie prostownicy ;)). Teraz bardziej mi się podobają lekko kręcone lub falowane, ale zdarza mi się jeszcze użyć tej okropnej maszyny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam trochę poniszczone włosy niestety przez prostownicę : c.

    + Obserwuję i liczę na rewanżyk oczywiście jeśli Ci się spodoba mój blog. ; )

    OdpowiedzUsuń
  10. Twoje rady co do prostowania włosów bardzo mi się przydadzą :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja przez dłuższy czas ich nie prostowałam a teraz znowu codziennie to robię.. Tego serum też używam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja prostuję tylko grzywkę, a całe włosy od święta. Są tak długie i gęste, że nie mam cierpliwości prostować ich częściej :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też nie potrafię zrezygnować z prostownicy. Wiadomo czasem tylko spinam włosy w kok, ale jak muszę się pokazać ludziom... Ciekawe porady, ja zawsze nakładałam jedwab po umyciu i czekałam aż wyschną i wtedy je prostowałam. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. No a gdzie zdjęcie włosów?:D
    Ja też nie wyobrażam sobie rezygnacji z prostownicy, dzięki niej czuję się dużo pewniej.
    Zawsze nastawiam tak na 130-140 stopni ;)
    buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. mam identyczną prostownicę :) kiedyś częściej prostowałam włosy, dziś sporadycznie, na większe wyjścia. Póki co nie wypadły mi i nie spaliły się :>

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedyś używałam nałogowo prostownicy, dzień w dzień. Potem doszłam jednak do wniosku, że moja mania prostego włosa zaczyna być niepokojąca, a włos rozwiany czy wykrzywiony w którąś stronę może wyglądać nawet ładniej :) nie używam już od 2-3 lat i mi z tym dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  17. czemu ja tu wcześniej nie trafiłam :O bardzo przydatny post xd

    OdpowiedzUsuń
  18. nigdy nie używałam prostownicy :) na szczęście nie muszę, mam włosy proste jak drut :)

    OdpowiedzUsuń